W niedzielę w Kielcach zakończył się jeden z najbardziej prestiżowych turniejów bilardowych - World Pool Masters. Nikt chyba się nie spodziewał, że impreza zakończy się tak wielkim sukcesem organizacyjnym oraz co najważniejsze - sportowym. A jednak, stało się!
Dziwny jest ten świat
Szesnastu zawodników z całego świata przez 3 dni walczyło w kieleckiej Hali Legionów o 66.000 dolarów. Jeszcze w środę na parkiecie swój mecz w ramach PGNiG Superligi rozgrywali piłkarze ręczni ViveTargów Kielce a już w czwartek do budynku weszła kilkudziesięcioosobowa ekipa brytyjskiej firmy Matchroom Sport, aby w niespełna 24 godziny zmienić sportowy profil hali na pool bilard. W piątkowe popołudnie w całej okazałości ujrzeliśmy turniejową arenę z trzystoma miejscami dla kibiców a już o godzinie 18:00 uczestniczyliśmy w uroczystym otwarciu. Wśród gości byli: poseł RP Lucjan Pietrzczyk, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego Grzegorz Świercz, dyrektor departamentu promocji, sportu, kultury i turystyki Świętokrzyskiego Urzędu Marszałkowskiego Jacek Kowalczyk oraz Prezydent Kielc Wojciech Lubawski. Luke Riches, dyrektor ds. mediów firmy Matchroom Sport podziękował za ciepłe przyjęcie w Kielcach oraz życzył zawodnikom sportowego sukcesu. Poseł Lucjan Pietrzczyk przekazał pozdrowienia od minister sportu oraz świętokrzyskich parlamentarzystów. Wreszcie zaprezentowano głównych aktorów bilardowego show a wśród nich same sławy. Siedmiu, a dokładniej sześciu mistrzów i mistrzyni świata. Stawkę uzupełnili reprezentanci Polski, czyli Karol Skowerski, Radosław Babica, Wojciech Szewczyk i Mateusz Śniegocki. Posłuchaliśmy również piosenki Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat", którą nieprzypadkowo na tę okazję zaśpiewała Małgorzata Główka. Jak podkreślił przewodniczący komitetu organizacyjnego - Marcin Krzemiński - świat jest dziwny ale i wspaniały. 15 lat temu właśnie w Kielcach jeden z trzech pojedynków swojego tournée rozgrywał z Karolem Augustynowiczem Ralf Souquet, który teraz przyjechał bronić tytułu World Pool Masters zdobytego przed rokiem. Przed tym pojedynkiem zaprezentowali się wówczas rozpoczynający grę w bilard, nastolatkowie - Michał Turkowski i... Karol Skowerski, który dziś znalazł się wspólnie z Ralfem Souquetem wśród szesnastu nominowanych do Światowego Turnieju Mistrzów. Symboliczne rozbicie wykonał Dominik Wójcik, dwunastoletni reprezentant Nosanu Galeria Echo Kielce. Być może on również za 15 lat zagra w World Pool Masters?
Mateusz jeszcze nie wiedział
Publiczność tego wieczoru dopisała. Mecz otwarcia obejrzało kilkaset osób, wszyscy pełni wiary w zwycięstwo Mateusza Śniegockiego nad Ralfem Souquet. Dla osoby znającej się na rzeczy, mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Dla bilardowych laików pojedynek mógł wydawać się nudzący a to za sprawą dużej ilości gry defensywnej, nota bene w wielu momentach wspaniałej. Po dwóch godzinach poznaliśmy zwycięzcę. 8:6 dla Mateusza Śniegockiego! Zwycięstwo w meczu otwarcia z obrońcą tytułu było wielkim sukcesem. W internetowych serwisach na całym świecie zawrzało. 27-latek wtedy jednak jeszcze nie wiedział co zapoczątkował i co wydarzy się w Hali Legionów za dwa dni...
W piątek zobaczyliśmy jeszcze mecz dwóch zwycięzców poprzednich edycji World Pool Masters Alexa Pagulayana z Kanady oraz Raja Hundala, reprezentującego Indie. Wynik końcowy dla Polaków nie bez znaczenia, to właśnie teraz swojego jutrzejszego rywala miał poznać Śniegocki. Wygrał Pagulayan - 8:6. Wielkimi krokami zbliżała się północ a na swój mecz wciąż czekał drugi z naszych reprezentantów - Radek Babica. Jeszcze 2 tygodnie temu jego rywalem miał być wicemistrz świata w 9-bil, Chińczyk Li He-Wen. Nie otrzymał on jednak wizy wjazdowej do Polski, tym samym w ostatniej chwili na jego miejsce wskoczył dwukrotny mistrz świata, Mika Immonen z Finlandii. Radek (nazywany przez Matchroom Sport „Chórzystą") od początku kontrolował mecz. Gdy na tablicy wyników wyświetliło się 7:3, nikt nie wierzył że jeszcze coś może pójść „nie tak". Przewaga Polaka topniała z partii na partię a Babica swoją szansę dostał dopiero przy stanie 7:7. Może gdyby zamiast „odstawnej" Radek zdecydowałby się na zagranie ofensywne, byłby w drugiej rundzie? Immonen po wykonaniu skoku umieścił bilę w łuzie, jednak nie była to kieszeń do której mierzył. Ogromne szczęście dało awans Finowi do ćwierćfinału. Taki jest właśnie bilard. Możesz zagrać słabe spotkanie i wygrać ale również możesz zaprezentować się bardzo dobrze i jesteś tym przegranym. W meczu Radka niestety wydarzyło się to drugie...
Polska - Reszta świata - 3:0!
Po pierwszym dniu mieliśmy więc bilans 1:1. Wynik dobry, jednak czekaliśmy na więcej bo oto właśnie w sobotę swoje pierwsze mecze rozegrać mieli Wojtek Szewczyk i Karol Skowerski. Jako pierwszego przy stole zobaczyliśmy bilardzistę stołecznego Konsalnetu. Rywal Polaka to najwyższa światowa półka, zwycięzca turnieju World Series of Pool oraz mistrz świata w drużynie - niesamowity talent z Tajwanu - Ko Pin-Yi. Jak twierdzi Szewczyk - „Tajwańczycy się nie mylą". Ko w meczu pomylił się tylko raz, jednak błąd był brzemienny w skutkach. Wojtek rozpoczął pojedynek bardzo spokojnie. Grał mądrze, nie ryzykował za wiele. Z dwóch opcji wolał wybrać zagranie bezpieczne, i słusznie. Zdezorientowany Azjata nawet nie zauważył kiedy zrobiło się 1 do 4. Od tego momentu jednak pokazał nam „kawał dobrego pool'a". Partia „z kija" goniła partię „z kija" i trzypunktowa przewaga Polaka zamieniła się w prowadzenie Ko 6:4. Rozpoczęło się jedenaste rozbicie meczu. Kule ponownie ustawione wspaniale, tylko podchodzić i wbijać. Pin-Yi przy stole wyglądał bardzo spokojnie, zresztą jak zawsze. „To już chyba koniec, po meczu", tak mógł powiedzieć każdy, kto widział idealną pozycję na kończącą „dziewiątkę". A jednak! Wszystko zdarzyć się może... nawet „Tajwańczyk może się pomylić". Szewczyk wiedział że drugiej szansy nie będzie. Musiał więc skutecznie wykorzystać sytuację i... tak właśnie zrobił. Z wydawałoby się przegranego meczu Wojtek wyszedł jako zwycięzca. Sobota - 1:0 dla nas!
Pora wreszcie na występ czwartego z biało-czerwonych, ostatniej nadziei miejscowych kibiców, Karola Skowerskiego. Przeciwnikiem numer jeden w Stanach Zjednoczonych, zwycięzca US Open - Shane van Boening. Karol z Amerykaninem zagrał po raz pierwszy. Ba, w ogóle nigdy wcześniej nie grał z żadnym bilardzistą z USA. Z jednej strony to źle bo nie wiadomo czego się po przeciwniku spodziewać a z drugiej strony dobrze bo... nie wiadomo czego się po przeciwniku spodziewać. Karol widocznie podszedł do sprawy jak w drugim przypadku bo jego konto rosło bardzo szybko. 2:0, 4:1, 6:2 i wreszcie 8:2 - Karol Skowerski nie dał żadnych szans van Boeningowi z USA. Po pierwszym pojedynku wieczornej sesji - 2:0 dla Polski!
W trzecim spotkaniu zobaczyliśmy Darrena Appletona z Anglii i Tonego „Tornado" Drago z Malty. Pseudonim nie bez powodu właśnie taki. Tony kończył swoje układy w zastraszająco szybkim tempie. Kilku śmiałków odważyło się nawet liczyć czas. „Bez rewelacji, muszę popracować trochę nad formą" - tak skwitował sam Drago wynik 51 sekund. Cały mecz trwał 50 minut a zawodnicy rozegrali w nim 14 partii. Wygrał Drago 8:6.
Emocji tego dnia mieliśmy co nie miara a czekał na nas jeszcze najważniejszy mecz tego wieczoru - ćwierćfinał z udziałem Polaka - Mateusz Śniegocki kontra Alex Pagulayan. Wszyscy wiedzieliśmy że szansa na półfinał jest duża, że tego nie można zmarnować. Początkowe prowadzenie Kanadyjczyka 3:0 jeszcze bardziej podniosło ciśnienie. Mateusz próbował odrabiać straty jednak cały czas Pagulayan utrzymywał przewagę. Mateusz nie prowadził ani razu aż do stanu 6:6, kiedy to wygrał partię na pierwsze prowadzenie w meczu. Zbliżał się koniec spotkania więc czemu nie właśnie teraz? To był najlepszy moment aby wziąć sprawy w swoje ręce. Partia „z kija" Śniegola i cały mecz jest nasz, Polak w półfinale! Sobota wieczór - Polska - Reszta świata - 3:0!
Polski finał? - niemożliwe...
W niedzielę humory były wspaniałe. Mamy ostatni dzień zawodów a w World Pool Masters w dalszym ciągu gra jeszcze trzech reprezentantów Polski. W pierwszej sesji czekały na nas trzy pojedynki ćwierćfinałowe, w tym dwa z udziałem biało-czerwonych. Po południu w półfinale miał wystąpić Mateusz Śniegocki. Rundę otworzyli Mika Immonen i Dennis Orcollo - mistrz świata z Filipin. Azjata nie dał większych szans „Człowiekowi Lodu" wygrywając 8:3. Największe emocje dopiero jednak przed nami bo oto do stołu podeszli Wojtek Szewczyk i Nick van den Berg z Holandii. Polak podobnie jak w poprzednim spotkaniu rozpoczął bardzo spokojnie i rozważnie. Dało to efekt w postaci prowadzenia 1:0 a następnie 2:1. Przy stanie 2:2 zobaczyliśmy zagranie, którego na co dzień nie powstydziliby się w swoim repertuarze mistrzowie bilardowych tricków - Bogdan Wołkowski i Łukasz Szywała. Szewczyk zagrał skok a następnie wbił od bandy przez całą długość stołu bilę numer 5. Niestety strzał ten nie dał Wojtkowi zwycięstwa gdyż pomylił się na kuli numer 8. Jak się później okazało był to punkt zwrotny w całym spotkaniu. Skuteczny, zarówno w ofensywnie jak i defensywie, van den Berg nie oddał już żadnej partii odsyłając reprezentanta Polski do domu.
Po raz pierwszy od trzech dni dzień rozpoczął się dla nas źle. Humor mógł nam poprawić Karol Skowerski, który miał się zmierzyć w ostatnim ćwierćfinale z samym „Tornado". „Nie taki diabeł straszny... damy radę" - mówił przed meczem Skower. I dał radę w stu procentach. Drugi Polak w półfinale! Karol ponownie zagrał wspaniały mecz i do stanu 6:0 tornado wyglądało jak powiew „1 w skali Beauforta". Cały pojedynek zakończył się wynikiem 8:3.
W turnieju pozostało już tylko czterech zawodników. Filipińczyk Dennis Orcollo, Holender Nick van den Berg oraz dwóch Polaków - Mateusz Śniegocki i Karol Skowerski. „No to jest opcja na polski finał" - cieszyli się najwięksi optymiści. Niesamowite jest to że w ogóle się nie pomylili! Śniegocki pokonał Orcollo 8:6 i w takim samym stosunku Skowerski wziął rewanż za Wojtka Szewczyka na van den Bergu. To było coś niesamowitego, po raz pierwszy od 8 lat w World Pool Masters zagra dwóch zawodników z jednego państwa, tym razem będą to reprezentanci Polski. Dla przypomnienia, w 2004 roku Thomas Engert z Niemiec pokonał swojego rodaka Olivera Ortmanna.
Prezes Polskiego Związku Bilardowego odetchnął. Chyba sam nie wiedział czy ma oglądać pojedynek finałowy czy nie, bo tak naprawdę nikt na sali do końca nie wierzył w to co się przed chwilą stało. Polak wygra World Pool Masters? - niemożliwe. Trzy dni wcześniej gdyby ktoś tak powiedział, kazano by mu się „postukać w głowę". A jednak, to się stanie i to jeszcze tego wieczoru!
Finał pomiędzy Skowerem i Śniegolem był wspaniały. W meczu do 8 wygranych partii zobaczyliśmy wszystko co najpiękniejsze w tej dyscyplinie sportu. Była wspaniała gra i prowadzenie 6:0. Była (ponownie) wspaniała gra i pościg na 5:6. Były emocje do samego końca. Szkoda że nie mogliśmy zobaczyć ostatniej, decydującej partii. Przy stanie 7:6 Karol wykonał kombinację z bili numer 3 na „dziewiątkę" a całość wyszła perfekcjnie. W ten sposób mistrzem XX edycji Światowego Turnieju Mistrzów - World Pool Masters został Karol Skowerski z klubu Nosan Galeria Echo Kielce. Wicemistrzem przez najbliższy rok będzie Mateusz Śniegocki z Konsalnetu Warszawa.
Właśnie teraz to się zaczyna...
World Pool Masters 2012 przeszło do historii. Pojedynki rozgrywane podczas tego turnieju zapadną w pamięć wielu kibicom, bo to co zrobili nasi reprezentanci nie śniło się przez lata nawet największym optymistom. Organizatorzy spisali się na medal, kibice również dopisali. Nie bez powodu w tym samym terminie zorganizowano Indywidualne Mistrzostwa Polski UKS. Dzięki temu nasi najmłodsi zawodnicy mieli okazję zobaczyć na żywo swoich idoli. Prężnie działały kluby kibica więc każdy z zawodników miał swój „fan club". Nie ważne było czy grał Polak, Filipińczyk, czy Amerykanin - liczył się gorący doping a tego nie brakowało. Miejmy cichą nadzieję że te emocje ponownie powrócą do naszego kraju za rok...
Kielce są dla nas bardzo szczęśliwe. Przypomnieć należy jak nasi juniorzy zdobywali złote medale w Mistrzostwach Europy w 1999 roku. Później były drużynowe Mistrzostwa Europy, gdzie zdobywaliśmy mistrzowski tytuł oraz ubiegłoroczne Mistrzostwa Świata Juniorów zdominowane przez reprezentantów Polski. Karol Skowerski pisze historię polskiego sportu bilardowego już po raz trzeci. Dokładnie 10 lat temu jako pierwszy Polak stanął na podium mistrzostw świata juniorów. We wrześniu tego roku wspólnie z Wojtkiem Szewczykiem wywalczył srebrny medal w Mistrzostwach Świata Par - World Cup of Pool. Teraz Karol Skowerski, ten sam który 15 lat temu grał przed pojedynkiem Ralfa Souquet, jako pierwszy Polak wygrywa Światowy Turniej Mistrzów.
Wyniki reprezentantów Polski w ostatnich latach dają całemu bilardowemu światu do myślenia. Nie jesteśmy już „chłopcami do bicia", wręcz przeciwnie - stanowimy Europejską a nawet światową czołówkę. To nas się teraz trzeba bać, nie odwrotnie. Powody są jasne. Solidne fundamenty stawiane przez lata oraz praca wielu lat setek ludzi, zaangażowanie szefów klubów oraz zawodników przynoszą efekty. Jak twierdzi Karol - „Siedemnaście lat temu, kiedy rozpoczynałem swoją przygodę ze stołem bilardowym, było dwóch pasjonatów, którzy mieli plan aby kiedyś Polacy stanowili czołówkę i liczyli się w bilardowym świecie. Wielu było nastawionych sceptycznie. Czuję że właśnie teraz to się zaczyna..." .
Uczestnicy XX edycji World Pool Masters
Dziwny jest ten świat
Szesnastu zawodników z całego świata przez 3 dni walczyło w kieleckiej Hali Legionów o 66.000 dolarów. Jeszcze w środę na parkiecie swój mecz w ramach PGNiG Superligi rozgrywali piłkarze ręczni ViveTargów Kielce a już w czwartek do budynku weszła kilkudziesięcioosobowa ekipa brytyjskiej firmy Matchroom Sport, aby w niespełna 24 godziny zmienić sportowy profil hali na pool bilard. W piątkowe popołudnie w całej okazałości ujrzeliśmy turniejową arenę z trzystoma miejscami dla kibiców a już o godzinie 18:00 uczestniczyliśmy w uroczystym otwarciu. Wśród gości byli: poseł RP Lucjan Pietrzczyk, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego Grzegorz Świercz, dyrektor departamentu promocji, sportu, kultury i turystyki Świętokrzyskiego Urzędu Marszałkowskiego Jacek Kowalczyk oraz Prezydent Kielc Wojciech Lubawski. Luke Riches, dyrektor ds. mediów firmy Matchroom Sport podziękował za ciepłe przyjęcie w Kielcach oraz życzył zawodnikom sportowego sukcesu. Poseł Lucjan Pietrzczyk przekazał pozdrowienia od minister sportu oraz świętokrzyskich parlamentarzystów. Wreszcie zaprezentowano głównych aktorów bilardowego show a wśród nich same sławy. Siedmiu, a dokładniej sześciu mistrzów i mistrzyni świata. Stawkę uzupełnili reprezentanci Polski, czyli Karol Skowerski, Radosław Babica, Wojciech Szewczyk i Mateusz Śniegocki. Posłuchaliśmy również piosenki Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat", którą nieprzypadkowo na tę okazję zaśpiewała Małgorzata Główka. Jak podkreślił przewodniczący komitetu organizacyjnego - Marcin Krzemiński - świat jest dziwny ale i wspaniały. 15 lat temu właśnie w Kielcach jeden z trzech pojedynków swojego tournée rozgrywał z Karolem Augustynowiczem Ralf Souquet, który teraz przyjechał bronić tytułu World Pool Masters zdobytego przed rokiem. Przed tym pojedynkiem zaprezentowali się wówczas rozpoczynający grę w bilard, nastolatkowie - Michał Turkowski i... Karol Skowerski, który dziś znalazł się wspólnie z Ralfem Souquetem wśród szesnastu nominowanych do Światowego Turnieju Mistrzów. Symboliczne rozbicie wykonał Dominik Wójcik, dwunastoletni reprezentant Nosanu Galeria Echo Kielce. Być może on również za 15 lat zagra w World Pool Masters?
Mateusz jeszcze nie wiedział
Publiczność tego wieczoru dopisała. Mecz otwarcia obejrzało kilkaset osób, wszyscy pełni wiary w zwycięstwo Mateusza Śniegockiego nad Ralfem Souquet. Dla osoby znającej się na rzeczy, mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Dla bilardowych laików pojedynek mógł wydawać się nudzący a to za sprawą dużej ilości gry defensywnej, nota bene w wielu momentach wspaniałej. Po dwóch godzinach poznaliśmy zwycięzcę. 8:6 dla Mateusza Śniegockiego! Zwycięstwo w meczu otwarcia z obrońcą tytułu było wielkim sukcesem. W internetowych serwisach na całym świecie zawrzało. 27-latek wtedy jednak jeszcze nie wiedział co zapoczątkował i co wydarzy się w Hali Legionów za dwa dni...
Mateusz Śniegocki podczas meczu z Ralfem Souquet
W piątek zobaczyliśmy jeszcze mecz dwóch zwycięzców poprzednich edycji World Pool Masters Alexa Pagulayana z Kanady oraz Raja Hundala, reprezentującego Indie. Wynik końcowy dla Polaków nie bez znaczenia, to właśnie teraz swojego jutrzejszego rywala miał poznać Śniegocki. Wygrał Pagulayan - 8:6. Wielkimi krokami zbliżała się północ a na swój mecz wciąż czekał drugi z naszych reprezentantów - Radek Babica. Jeszcze 2 tygodnie temu jego rywalem miał być wicemistrz świata w 9-bil, Chińczyk Li He-Wen. Nie otrzymał on jednak wizy wjazdowej do Polski, tym samym w ostatniej chwili na jego miejsce wskoczył dwukrotny mistrz świata, Mika Immonen z Finlandii. Radek (nazywany przez Matchroom Sport „Chórzystą") od początku kontrolował mecz. Gdy na tablicy wyników wyświetliło się 7:3, nikt nie wierzył że jeszcze coś może pójść „nie tak". Przewaga Polaka topniała z partii na partię a Babica swoją szansę dostał dopiero przy stanie 7:7. Może gdyby zamiast „odstawnej" Radek zdecydowałby się na zagranie ofensywne, byłby w drugiej rundzie? Immonen po wykonaniu skoku umieścił bilę w łuzie, jednak nie była to kieszeń do której mierzył. Ogromne szczęście dało awans Finowi do ćwierćfinału. Taki jest właśnie bilard. Możesz zagrać słabe spotkanie i wygrać ale również możesz zaprezentować się bardzo dobrze i jesteś tym przegranym. W meczu Radka niestety wydarzyło się to drugie...
Polska - Reszta świata - 3:0!
Po pierwszym dniu mieliśmy więc bilans 1:1. Wynik dobry, jednak czekaliśmy na więcej bo oto właśnie w sobotę swoje pierwsze mecze rozegrać mieli Wojtek Szewczyk i Karol Skowerski. Jako pierwszego przy stole zobaczyliśmy bilardzistę stołecznego Konsalnetu. Rywal Polaka to najwyższa światowa półka, zwycięzca turnieju World Series of Pool oraz mistrz świata w drużynie - niesamowity talent z Tajwanu - Ko Pin-Yi. Jak twierdzi Szewczyk - „Tajwańczycy się nie mylą". Ko w meczu pomylił się tylko raz, jednak błąd był brzemienny w skutkach. Wojtek rozpoczął pojedynek bardzo spokojnie. Grał mądrze, nie ryzykował za wiele. Z dwóch opcji wolał wybrać zagranie bezpieczne, i słusznie. Zdezorientowany Azjata nawet nie zauważył kiedy zrobiło się 1 do 4. Od tego momentu jednak pokazał nam „kawał dobrego pool'a". Partia „z kija" goniła partię „z kija" i trzypunktowa przewaga Polaka zamieniła się w prowadzenie Ko 6:4. Rozpoczęło się jedenaste rozbicie meczu. Kule ponownie ustawione wspaniale, tylko podchodzić i wbijać. Pin-Yi przy stole wyglądał bardzo spokojnie, zresztą jak zawsze. „To już chyba koniec, po meczu", tak mógł powiedzieć każdy, kto widział idealną pozycję na kończącą „dziewiątkę". A jednak! Wszystko zdarzyć się może... nawet „Tajwańczyk może się pomylić". Szewczyk wiedział że drugiej szansy nie będzie. Musiał więc skutecznie wykorzystać sytuację i... tak właśnie zrobił. Z wydawałoby się przegranego meczu Wojtek wyszedł jako zwycięzca. Sobota - 1:0 dla nas!
Pora wreszcie na występ czwartego z biało-czerwonych, ostatniej nadziei miejscowych kibiców, Karola Skowerskiego. Przeciwnikiem numer jeden w Stanach Zjednoczonych, zwycięzca US Open - Shane van Boening. Karol z Amerykaninem zagrał po raz pierwszy. Ba, w ogóle nigdy wcześniej nie grał z żadnym bilardzistą z USA. Z jednej strony to źle bo nie wiadomo czego się po przeciwniku spodziewać a z drugiej strony dobrze bo... nie wiadomo czego się po przeciwniku spodziewać. Karol widocznie podszedł do sprawy jak w drugim przypadku bo jego konto rosło bardzo szybko. 2:0, 4:1, 6:2 i wreszcie 8:2 - Karol Skowerski nie dał żadnych szans van Boeningowi z USA. Po pierwszym pojedynku wieczornej sesji - 2:0 dla Polski!
Shane van Boening (USA)
W trzecim spotkaniu zobaczyliśmy Darrena Appletona z Anglii i Tonego „Tornado" Drago z Malty. Pseudonim nie bez powodu właśnie taki. Tony kończył swoje układy w zastraszająco szybkim tempie. Kilku śmiałków odważyło się nawet liczyć czas. „Bez rewelacji, muszę popracować trochę nad formą" - tak skwitował sam Drago wynik 51 sekund. Cały mecz trwał 50 minut a zawodnicy rozegrali w nim 14 partii. Wygrał Drago 8:6.
Emocji tego dnia mieliśmy co nie miara a czekał na nas jeszcze najważniejszy mecz tego wieczoru - ćwierćfinał z udziałem Polaka - Mateusz Śniegocki kontra Alex Pagulayan. Wszyscy wiedzieliśmy że szansa na półfinał jest duża, że tego nie można zmarnować. Początkowe prowadzenie Kanadyjczyka 3:0 jeszcze bardziej podniosło ciśnienie. Mateusz próbował odrabiać straty jednak cały czas Pagulayan utrzymywał przewagę. Mateusz nie prowadził ani razu aż do stanu 6:6, kiedy to wygrał partię na pierwsze prowadzenie w meczu. Zbliżał się koniec spotkania więc czemu nie właśnie teraz? To był najlepszy moment aby wziąć sprawy w swoje ręce. Partia „z kija" Śniegola i cały mecz jest nasz, Polak w półfinale! Sobota wieczór - Polska - Reszta świata - 3:0!
Polski finał? - niemożliwe...
W niedzielę humory były wspaniałe. Mamy ostatni dzień zawodów a w World Pool Masters w dalszym ciągu gra jeszcze trzech reprezentantów Polski. W pierwszej sesji czekały na nas trzy pojedynki ćwierćfinałowe, w tym dwa z udziałem biało-czerwonych. Po południu w półfinale miał wystąpić Mateusz Śniegocki. Rundę otworzyli Mika Immonen i Dennis Orcollo - mistrz świata z Filipin. Azjata nie dał większych szans „Człowiekowi Lodu" wygrywając 8:3. Największe emocje dopiero jednak przed nami bo oto do stołu podeszli Wojtek Szewczyk i Nick van den Berg z Holandii. Polak podobnie jak w poprzednim spotkaniu rozpoczął bardzo spokojnie i rozważnie. Dało to efekt w postaci prowadzenia 1:0 a następnie 2:1. Przy stanie 2:2 zobaczyliśmy zagranie, którego na co dzień nie powstydziliby się w swoim repertuarze mistrzowie bilardowych tricków - Bogdan Wołkowski i Łukasz Szywała. Szewczyk zagrał skok a następnie wbił od bandy przez całą długość stołu bilę numer 5. Niestety strzał ten nie dał Wojtkowi zwycięstwa gdyż pomylił się na kuli numer 8. Jak się później okazało był to punkt zwrotny w całym spotkaniu. Skuteczny, zarówno w ofensywnie jak i defensywie, van den Berg nie oddał już żadnej partii odsyłając reprezentanta Polski do domu.
Po raz pierwszy od trzech dni dzień rozpoczął się dla nas źle. Humor mógł nam poprawić Karol Skowerski, który miał się zmierzyć w ostatnim ćwierćfinale z samym „Tornado". „Nie taki diabeł straszny... damy radę" - mówił przed meczem Skower. I dał radę w stu procentach. Drugi Polak w półfinale! Karol ponownie zagrał wspaniały mecz i do stanu 6:0 tornado wyglądało jak powiew „1 w skali Beauforta". Cały pojedynek zakończył się wynikiem 8:3.
W turnieju pozostało już tylko czterech zawodników. Filipińczyk Dennis Orcollo, Holender Nick van den Berg oraz dwóch Polaków - Mateusz Śniegocki i Karol Skowerski. „No to jest opcja na polski finał" - cieszyli się najwięksi optymiści. Niesamowite jest to że w ogóle się nie pomylili! Śniegocki pokonał Orcollo 8:6 i w takim samym stosunku Skowerski wziął rewanż za Wojtka Szewczyka na van den Bergu. To było coś niesamowitego, po raz pierwszy od 8 lat w World Pool Masters zagra dwóch zawodników z jednego państwa, tym razem będą to reprezentanci Polski. Dla przypomnienia, w 2004 roku Thomas Engert z Niemiec pokonał swojego rodaka Olivera Ortmanna.
Prezes Polskiego Związku Bilardowego odetchnął. Chyba sam nie wiedział czy ma oglądać pojedynek finałowy czy nie, bo tak naprawdę nikt na sali do końca nie wierzył w to co się przed chwilą stało. Polak wygra World Pool Masters? - niemożliwe. Trzy dni wcześniej gdyby ktoś tak powiedział, kazano by mu się „postukać w głowę". A jednak, to się stanie i to jeszcze tego wieczoru!
Finał pomiędzy Skowerem i Śniegolem był wspaniały. W meczu do 8 wygranych partii zobaczyliśmy wszystko co najpiękniejsze w tej dyscyplinie sportu. Była wspaniała gra i prowadzenie 6:0. Była (ponownie) wspaniała gra i pościg na 5:6. Były emocje do samego końca. Szkoda że nie mogliśmy zobaczyć ostatniej, decydującej partii. Przy stanie 7:6 Karol wykonał kombinację z bili numer 3 na „dziewiątkę" a całość wyszła perfekcjnie. W ten sposób mistrzem XX edycji Światowego Turnieju Mistrzów - World Pool Masters został Karol Skowerski z klubu Nosan Galeria Echo Kielce. Wicemistrzem przez najbliższy rok będzie Mateusz Śniegocki z Konsalnetu Warszawa.
Finaliści XX edycji World Pool Masters - Mateusz Śniegocki i Karol Skowerski
Właśnie teraz to się zaczyna...
World Pool Masters 2012 przeszło do historii. Pojedynki rozgrywane podczas tego turnieju zapadną w pamięć wielu kibicom, bo to co zrobili nasi reprezentanci nie śniło się przez lata nawet największym optymistom. Organizatorzy spisali się na medal, kibice również dopisali. Nie bez powodu w tym samym terminie zorganizowano Indywidualne Mistrzostwa Polski UKS. Dzięki temu nasi najmłodsi zawodnicy mieli okazję zobaczyć na żywo swoich idoli. Prężnie działały kluby kibica więc każdy z zawodników miał swój „fan club". Nie ważne było czy grał Polak, Filipińczyk, czy Amerykanin - liczył się gorący doping a tego nie brakowało. Miejmy cichą nadzieję że te emocje ponownie powrócą do naszego kraju za rok...
Kielce są dla nas bardzo szczęśliwe. Przypomnieć należy jak nasi juniorzy zdobywali złote medale w Mistrzostwach Europy w 1999 roku. Później były drużynowe Mistrzostwa Europy, gdzie zdobywaliśmy mistrzowski tytuł oraz ubiegłoroczne Mistrzostwa Świata Juniorów zdominowane przez reprezentantów Polski. Karol Skowerski pisze historię polskiego sportu bilardowego już po raz trzeci. Dokładnie 10 lat temu jako pierwszy Polak stanął na podium mistrzostw świata juniorów. We wrześniu tego roku wspólnie z Wojtkiem Szewczykiem wywalczył srebrny medal w Mistrzostwach Świata Par - World Cup of Pool. Teraz Karol Skowerski, ten sam który 15 lat temu grał przed pojedynkiem Ralfa Souquet, jako pierwszy Polak wygrywa Światowy Turniej Mistrzów.
Wyniki reprezentantów Polski w ostatnich latach dają całemu bilardowemu światu do myślenia. Nie jesteśmy już „chłopcami do bicia", wręcz przeciwnie - stanowimy Europejską a nawet światową czołówkę. To nas się teraz trzeba bać, nie odwrotnie. Powody są jasne. Solidne fundamenty stawiane przez lata oraz praca wielu lat setek ludzi, zaangażowanie szefów klubów oraz zawodników przynoszą efekty. Jak twierdzi Karol - „Siedemnaście lat temu, kiedy rozpoczynałem swoją przygodę ze stołem bilardowym, było dwóch pasjonatów, którzy mieli plan aby kiedyś Polacy stanowili czołówkę i liczyli się w bilardowym świecie. Wielu było nastawionych sceptycznie. Czuję że właśnie teraz to się zaczyna..." .