Pierwsza sesja starcia Metal-Fachu LP Sokółki z Hulakulą Warszawa rozczarowała. Powracający do Ekstraklasy bracia Piekarscy okazali się dalecy od pokazania pełni możliwości. O debiucie Krystiana Ćwikły w barwach Hulakuli można napisać tyle, że się odbył. O prowadzeniu ekipy z Warszawy 5-2 zadecydowała skuteczność najlepszego w tej fazie pojedynku Arkadiusza Jakubiaka.
Do drugiej sesji Zając i Batkowski w barwach Metal-Fachu przystąpili z dużym animuszem. Im więcej partii rozegrali, tym byli skuteczniejsi. Witkowski i Rudenko pozostawali bezradni, dlatego zawodnikom z Sokółki udało się doprowadzić do remisu 6-6. Wówczas zawodnicy z Warszawy zabrali się za robienie punktów, jednak po tej sesji Sokółczanie prowadzili 10-9.
W ostatniej odsłonie Konrad Piekarski i Sebastian Batkowski dali popis skutecznej gry. Bezkompromisowo prezentowali swój dynamiczny styl, ekspresowo kolekcjonując kolejne partie. Witkowski i Ćwikła nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na ich porywającą grę. Metal-Fach LP Sokółka - Hulakula Warszawa 14-9.
Drużyna BCB MOSiR Kętrzyn znacznie różniła się personalnie od swojego żelaznego składu, który oglądaliśmy przez dwa ostatnie sezony. W miejsce Dawida Tonojana i Krzysztofa Lasoty pojawili się Andrzej Pakuła i Krzysztof Kosik. Wicemistrzowie Polski pod szyldem, wzbogaconym logiem marki Europool, prezentowali się od początku meczu na miarę oczekiwań. Śniegocki z Maciołem pierwszą sesję wygrali 5-1, będąc wyraźnie skuteczniejszymi i bardziej pomysłowymi od Andrzeja Pakuły i Kamila Suszczyńskiego. Kętrzynianie ustrzegli się prostych błędów, jednak okazało się to za mało w starciu z gwiazdami Konsalnetu Europool Warszawy. Podobnie wyglądała druga sesja meczu. Grzegorz Lasota i Krystian Kosik nie byli w stanie pozwolić sobie na wiele przeciwko Wojciechowi Szewczykowi i Wojciechowi Sroczyńskiego. Przed ostatnią odsłoną Konsalnet Europool Warszawa prowadził 10-2.
Ostatnia odsłona meczu kładzie się cieniem na odbiorze widowiska. Obie drużyny popełniły prawdopodobnie więcej błędów niż przez pierwsze dwie sesje. Macioł i Sroczyński zachowali jednak więcej koncentracji od Lasoty i Pakuły, ustalając wynik meczu na 14-3.
Mimo wyraźnej przewagi po pierwszej sesji, mistrzowie Polski nie zachwycili. Na początku świetnie prezentował się Bartosz Rozwadowski. Karolowi Skowerskiemu przydarzały się niedokładności w pozycjonowaniu. Jednak udawało im się utrzymywać Stojałowskiego i Konkela z dala od stołu. Dopiero kiedy błędy pojawiły się nieliczne błędu, tczewianie dostali szanse na punkty. Wykorzystali tylko jedną, dlatego pierwsza sesja skończyła się wynikiem 5-1 dla obrońców tytułu.
Błysku zabrakło też w poczynaniach Kapłana i Turkowskiego. Wydaje się jednak, że bracia Sząszorowie mieli nieco więcej szans, wnikających z błędów rwali, niż wyniosła liczba punktów, zdobytych przez nich w drugiej sesji. Po niej wynik wynosił 10-4. W ostatniej odsłonie zawodnicy Nosanu wygrali 4-1 i ostatecznie 14.-5
Nie tak start sezonu wyobrażali sobie zawodnicy Lipińskiego Dachy Tomaszów Mazowiecki. Biorąc pod uwagę fakt, że w zeszłym sezonie otarli się o strefę medalową, a przed tym - wzmocnili się jednym z najlepszych zawodników ubiegłego roku - Mikołajem Ząbeckim, wydawało się że starcie z drużyną, która w ubiegłym roku do końca walczyła o utrzymanie, okaże się tylko formalnością. Nic bardziej mylnego! To zawodnicy Marine Ship Service Green Clubu Gdańsk byli bardziej cierpliwi i dojrzali w grze. Wygrali pierwszą i drugą sesję, bezlitośnie korzystając z błędów rywali. Najpierw Krysztofik i Mulewicz okazali się lepsi p jedną partię od Adama Skonecznego i Piotra Ostrowskiego, potem - Jędrzejczak i Żelasko zabezpieczyli trzy punkty przewagi przed ostatnią sesją po starciu z Mariuszem Skoneczym i Michałem Czarneckim.
Ząbecki, zwłaszcza z nie najlepiej dysponowanym tego dnia Skonecznym, nie byli w stanie odrobić strat. Najlepszy w meczu Dawid Jędrzejczak zachował koncentrację i w parze z Muklewiczem zakończyli mecz, ustalając wynik na 14-10.
W I kolejce pauzowała ekipa DSB tianDe Lubin.