Dla wielu zespołów właśnie ten turniej był dopiero sprawdzianem swojej wartości, ponieważ rywalizację w grupach wygrali „w cuglach". Dla innych był cenną konfrontacją z drugoligowymi zespołami z całej Polski. Dzięki bardziej sprecyzowanemu regulaminowi zawody zostały przeprowadzone bardzo sprawnie.
W kuluarach najwięcej szans na wygranie zawodów dawano drużynom Ósemki Rzeszów i Zakręconej Bili Poznań, czyli stawiano na byłych pierwszoligowców. Tymczasem od samego początku ton rywalizacji nadawały ekipy Mario Mikołów i Elidy Białystok. Palmy pierwszeństwa nie oddały do samego końca i pewnie awansowały do elity bilardowej. Do ostatniej kolejki szansę na awans mieli zawodnicy Zakręconej Bili, ale porażka z Elidą definitywnie ją przekreśliła.
„Drugie podejście" ELIDY BIAŁYSTOK okazało się skuteczne. Jak widać zawodnicy z północno-wschodniej Polski odrobili lekcje z zeszłego roku. Bez porażki przebrnęli przez baraże, pokonując najgroźniejszych rywali z Mikołowa i Poznania. Równy skład, dobra i gra Tomka Struka i Przemka Markowskiego oraz pewne punkty Karola Augustynowicza musiały dać pozytywny efekt.
Rok temu MARIO MIKOŁÓW nie „załapało się" do baraży, a i w tym roku rywalizację w swojej grupie wygrali z niewielką przewagą. W barażach okazali się bardzo skuteczni, dotrzymując kroku liderom od pierwszej do ostatniej kolejki. Remis z Zakręconą Bilą i porażka z Elidą uplasowały mikołowian na drugim miejscu. Zdyscyplinowany skład pod wodzą Mariusza Rotera zasłużenie wywalczył awans do I ligi.
Jeden z głównych faworytów ZAKRĘCONA BILA POZNAŃ trochę rozczarowała. Bardzo nierówna gra zawodników z Wielkopolski skutkowała stratą punktów w wielu meczach. To właśnie cztery remisy z niżej notowanymi rywalami były powodem dopiero trzeciego miejsca w tabeli. Michał Berkec „ i spółka" zapewne za rok spróbują powrócić do ekstraklasy polskiego bilarda.
Rezygnacja z awansu do I ligi zespołu ÓSEMKI RZESZÓW oznaczała, iż w barażach walczyli jedynie o prestiż. Trochę słabsza dyspozycja niekwestionowanego lidera Tomka Kapłana odbiła się na dyspozycji pozostałych graczy z Podkarpacia. Sporo remisów i porażki z liderami uplasowały rzeszowian na czwartej pozycji.
„Czarnym koniem" zwodów miał być GREEN CLUB GDAŃSK. Wzmocnieni w stosunku do ubiegłego roku mieli nawiązać równorzędną walkę z najlepszymi. Poprawa wyraźna ale awansu brak. Najlepszym zawodnikiem w zespole „Gwiazd Północy" okazał się niespodziewanie Robert Lech, który w całym turnieju nie odniósł ani jednej porażki.
Rezerwy HADESU POZNAŃ po raz drugi zagrały w gronie najlepszych drugoligowców. Mieszanka młodości i doświadczenia dała całkiem dobry efekt. Odebrali bowiem sporo punktów największym faworytom turnieju. Dodatkowego smaczku dodawała im bezpośrednia rywalizacja z gospodarzami turnieju. Do ostatniej kolejki szli „łeb w łeb" z drużyną Frame Łódź. Rozstrzygnąć miała ostatnia kolejka, w której zagrali właśnie ze sobą. Po bardzo długim i zaciętym meczu znowu remis. Stosunek indywidualnych partii z całego turnieju wypadł na korzyść Hadesu i :rzutem na taśmę" zajęli szóstą lokatę.
Gospodarze, czyli FRAME ŁÓDŹ, z powodzeniem rywalizowali w gronie najlepszych zespołów II ligi. Lider zespołu Kamil Sadowski dopiero w ostatnim meczu znalazł swojego pogromcę. Bezpośrednia rywalizacja łodzian z Hadesem przysporzyła wiele „zabawy" szefom obydwu drużynom. Zarówno Bogumił Kościelniak jak i Krzysztof Gardjas spierali się kto w tej konfrontacji zwycięży. Doświadczenie zdobyte w tym turnieju z całą pewnością zaprocentuje w przyszłości.
Sobota na tak - niedziela zdecydowanie na NIE. W ten sposób można podsumować występ bilardzistów BILI TARNÓW. Po pierwszym dniu rywalizacji tarnowianie zajmowali dobrą czwartą pozycję. W niedzielnych czterech kolejkach zdobyli zaledwie jeden punkt i „zlądowali" dopiero na ósmym miejscu.
Najmniej ugrali - delikatnie mówiąc - gracze BUDOMEXU GOŁDAP. Osłabiony skład i kiepska forma nie pozwoliły zdobyć sympatycznym zawodnikom z Gołdapi choćby jednego punktu. Jedynie Krzysztof Derewoński był w stanie nawiązywać równorzędną walkę z rywalami, wygrywając kilka prestiżowych pojedynków. Mimo to porażki drużyny nie były w stanie pozbawić dobrego humoru szefa Budomexu Sławomira Trampa.
Podsumowując, rywalizacja w tegorocznym turnieju finałowym była znacznie ciekawsza a poziom trochę wyższy. Dla wielu ekip było to cenne doświadczenie. Zagranie ośmiu pojedynków w dwa dni wymaga sporej kondycji i koncentracji. Startujące drużyny już zapowiedziały walkę o możliwość zagrania w barażach w przyszłym roku.
A oto końcowa klasyfikacja turnieju finałowego:
W kuluarach najwięcej szans na wygranie zawodów dawano drużynom Ósemki Rzeszów i Zakręconej Bili Poznań, czyli stawiano na byłych pierwszoligowców. Tymczasem od samego początku ton rywalizacji nadawały ekipy Mario Mikołów i Elidy Białystok. Palmy pierwszeństwa nie oddały do samego końca i pewnie awansowały do elity bilardowej. Do ostatniej kolejki szansę na awans mieli zawodnicy Zakręconej Bili, ale porażka z Elidą definitywnie ją przekreśliła.
„Drugie podejście" ELIDY BIAŁYSTOK okazało się skuteczne. Jak widać zawodnicy z północno-wschodniej Polski odrobili lekcje z zeszłego roku. Bez porażki przebrnęli przez baraże, pokonując najgroźniejszych rywali z Mikołowa i Poznania. Równy skład, dobra i gra Tomka Struka i Przemka Markowskiego oraz pewne punkty Karola Augustynowicza musiały dać pozytywny efekt.
Rok temu MARIO MIKOŁÓW nie „załapało się" do baraży, a i w tym roku rywalizację w swojej grupie wygrali z niewielką przewagą. W barażach okazali się bardzo skuteczni, dotrzymując kroku liderom od pierwszej do ostatniej kolejki. Remis z Zakręconą Bilą i porażka z Elidą uplasowały mikołowian na drugim miejscu. Zdyscyplinowany skład pod wodzą Mariusza Rotera zasłużenie wywalczył awans do I ligi.
Jeden z głównych faworytów ZAKRĘCONA BILA POZNAŃ trochę rozczarowała. Bardzo nierówna gra zawodników z Wielkopolski skutkowała stratą punktów w wielu meczach. To właśnie cztery remisy z niżej notowanymi rywalami były powodem dopiero trzeciego miejsca w tabeli. Michał Berkec „ i spółka" zapewne za rok spróbują powrócić do ekstraklasy polskiego bilarda.
Rezygnacja z awansu do I ligi zespołu ÓSEMKI RZESZÓW oznaczała, iż w barażach walczyli jedynie o prestiż. Trochę słabsza dyspozycja niekwestionowanego lidera Tomka Kapłana odbiła się na dyspozycji pozostałych graczy z Podkarpacia. Sporo remisów i porażki z liderami uplasowały rzeszowian na czwartej pozycji.
„Czarnym koniem" zwodów miał być GREEN CLUB GDAŃSK. Wzmocnieni w stosunku do ubiegłego roku mieli nawiązać równorzędną walkę z najlepszymi. Poprawa wyraźna ale awansu brak. Najlepszym zawodnikiem w zespole „Gwiazd Północy" okazał się niespodziewanie Robert Lech, który w całym turnieju nie odniósł ani jednej porażki.
Rezerwy HADESU POZNAŃ po raz drugi zagrały w gronie najlepszych drugoligowców. Mieszanka młodości i doświadczenia dała całkiem dobry efekt. Odebrali bowiem sporo punktów największym faworytom turnieju. Dodatkowego smaczku dodawała im bezpośrednia rywalizacja z gospodarzami turnieju. Do ostatniej kolejki szli „łeb w łeb" z drużyną Frame Łódź. Rozstrzygnąć miała ostatnia kolejka, w której zagrali właśnie ze sobą. Po bardzo długim i zaciętym meczu znowu remis. Stosunek indywidualnych partii z całego turnieju wypadł na korzyść Hadesu i :rzutem na taśmę" zajęli szóstą lokatę.
Gospodarze, czyli FRAME ŁÓDŹ, z powodzeniem rywalizowali w gronie najlepszych zespołów II ligi. Lider zespołu Kamil Sadowski dopiero w ostatnim meczu znalazł swojego pogromcę. Bezpośrednia rywalizacja łodzian z Hadesem przysporzyła wiele „zabawy" szefom obydwu drużynom. Zarówno Bogumił Kościelniak jak i Krzysztof Gardjas spierali się kto w tej konfrontacji zwycięży. Doświadczenie zdobyte w tym turnieju z całą pewnością zaprocentuje w przyszłości.
Sobota na tak - niedziela zdecydowanie na NIE. W ten sposób można podsumować występ bilardzistów BILI TARNÓW. Po pierwszym dniu rywalizacji tarnowianie zajmowali dobrą czwartą pozycję. W niedzielnych czterech kolejkach zdobyli zaledwie jeden punkt i „zlądowali" dopiero na ósmym miejscu.
Najmniej ugrali - delikatnie mówiąc - gracze BUDOMEXU GOŁDAP. Osłabiony skład i kiepska forma nie pozwoliły zdobyć sympatycznym zawodnikom z Gołdapi choćby jednego punktu. Jedynie Krzysztof Derewoński był w stanie nawiązywać równorzędną walkę z rywalami, wygrywając kilka prestiżowych pojedynków. Mimo to porażki drużyny nie były w stanie pozbawić dobrego humoru szefa Budomexu Sławomira Trampa.
Podsumowując, rywalizacja w tegorocznym turnieju finałowym była znacznie ciekawsza a poziom trochę wyższy. Dla wielu ekip było to cenne doświadczenie. Zagranie ośmiu pojedynków w dwa dni wymaga sporej kondycji i koncentracji. Startujące drużyny już zapowiedziały walkę o możliwość zagrania w barażach w przyszłym roku.
A oto końcowa klasyfikacja turnieju finałowego:
Tabela turnieju finałowego II ligi |
||||
Lp. | Nazwa drużyny | Mecze | Duże pkt. | Małe pkt. |
1 | ELIDA BIAŁYSTOK | 8 | 20 | 23-9 |
2 | MARIO MIKOŁÓW | 8 | 19 | 21-11 |
3 | ZAKRĘCONA BILA POZNAŃ | 8 | 13 | 18-14 |
4 | ÓSEMKA RZESZÓW | 8 | 12 | 18-14 |
5 | GREEN CLUB GDAŃSK | 8 | 10 | 18-14 |
6 | HADES II POZNAŃ | 8 | 7 | 14-18/-6 |
7 | FRAME ŁÓDŹ | 8 | 7 | 14-18/-14 |
8 | BILA TARNÓW | 8 | 7 | 14-18/-16 |
9 | BUDOMEX GOŁDAP | 8 | 0 | 4-28 |